Szukaj na tym blogu

piątek, 26 lipca 2013

Roz(w/h)ój

Pan nazywający się Pachla Dariusz i piastujący funkcję wiceprezesa LPP SA dumnie oświadczył. Jego firma wybuli 170 mln zł na rozbudowę centrum logistycznego w Pruszczu Gdańskim . Pozwolę sobie zacytować wypowiedz. „Zastosujemy w nim najnowocześniejsze, bardziej zautomatyzowane rozwiązania technologiczne”. Wiadomo już dlaczego LPP, nie chce wejść do porozumienia firm odzieżowych, produkujących w Bangladeszu. Porozumienie ma wymusić na właścicielach fabryk przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa. Przypomnę, że w kwietniu zginęło tam 1127 osób po zawaleniu się budynku fabrycznego.

Zamiast wchodzić w jakieś tam "porozumienia", lepiej kasę wziąć do siebie, "Ciapaci" niech sobie radzą sami. 
Wszedłem na strony wyżej wymienionych marek. Opisy ciuchów wywołują śmiech. Generalnie skierowane są do spoko ziomali, którzy lubią zaszaleć i poprzez oryginalność owiec (takie bądź - sobą wybierz Pepsi), udowodnić, że są inni i się buntują. Dowiedzieć się jeszcze można, że są przystępne cenowo, fajnie w Bangladeszu to doceniają.

LPP to Reserved, Cropp, House, Mohito, Sinsay ja tam nie zajrzę, a ty?

wtorek, 2 kwietnia 2013

Los - Zły

 Los jest zły, nigdy nie wiadomo co dobre a co nie, z czasem okaże się że każdy wybór jest do dupy. 

Taki wyborca, głosuje na pana Tuska albo Kaczyńskiego czy innego, a po jego pierwszych wypowiedziach powyborczych, już wie, że zrobił źle. Nauka zazwyczaj nic mu nie daje i dalej wierzy w demokrację, czy inny zamordystyczny ustrój. 

Jednak nie o polityce będzie ten post po długiej abstynencji. 

Ten akurat będzie o relacjach damsko-męskich i takim przereklamowanym uczuciu, zwanym potocznie miłością.

Każdy mądry człek wie, że nie warto przeżyć 33 roku życia. 
Wiedza, wiedzą, acz konsekwencja wynikająca z tej wiedzy to rzecz inna. Niby wiedziałem i co z tego. Niby wiadomo, że nie warto powoływać do życia innych, bo rzuca się ich do tego samego bagna, no i co z tej wiedzy wynika... Niby wiadomo, że kobieta zmienną jest, ale jak ślepiec wierzy się, że czeka prosta droga w oszałamiającą dal.

Niby przyświeca nam wspaniała romantyczna miłość, z tym, że zza węgła wystaje twarzyczka Herwegh'a (aby rozszerzyć wiedzę o tym panu zapraszam do tomu III Rzeczy minionych i rozmyślań Hercena). 

Zresztą, w świecie, do którego przez stulecia dążyła ludzkość, coś stałego jest nie postmodernistyczne, więc obce. Atakowani z jednej strony przez NOWE I INNE, a więc lepsze bo nieznane, rozrywające NUDĘ, i znowu, cholera, jest romantycznie. Z drugiej to co stałe i dające poczucie bezpieczeństwa, nie chce pozwolić nam na wyjście w szeroki świat, ale jest STARE, a stare jest gorsze, to wyrzut sumienia, to przypomnienie, że się przemija, to więc śmierć i przypomina o umieraniu.

Tak, się kręcimy wokół własnej osi, nie zrozumiani i nierozumiani, ponoć najdoskonalszy twór samotnego Stwórcy. 

Bez szans na prawdziwą jedność, czy choćby zrozumienie. W pogoni za czymś nowym i lepszym, poganiani własnymi pragnieniami i fatamorganami, wleczemy się mimo wszystko w dal. W dal do przepaści, która jest przez nas wyczekiwana i obiecana. Do otchłani bezmyślności i samozatracenia, która jest naszym prawdziwym celem i jakże wytęsknionym kresem marzeń o czyś pięknym, stałym i wielkim. 

Cóż ..."życie nasze splunięcia nie warte".