Szukaj na tym blogu

wtorek, 15 marca 2011

Człowiek z Uranu

To jest nasz kraj, Polska.

Kraj gdzie wszystko może się zdarzyć, a w zasadzie kraj gdzie wszystko udaje się zepsuć.

Ostatnie dekady to najazd na tę krainę trzech Obcych. Jeden był z Marmuru, drugi z Żelaza a trzeci, obecnie działający, z Uranu. Dwie poprzednie istoty, zanim pochłonęły je odmęty niepamięci analogiczne do odmętów Kryoni Stanisława Lema, doczekały się ekranizacji przez samego pana Wajdę. Trzeci obcy też już doczekał się filmu o sobie a le nie zrealizował go sam mistrz, tylko pośledni reżyserzy.

Obcy ten sprawuje obecnie władzę. Po zwycięstwie w burżuazyjnych wyborach 2007 r. , w których wzięło udział 53 % uprawnionych do dania głosu, z których aż 41 % wybrało jego ugrupowanie.

A wiadomo, że: non hercules contra plures.

Urańczyk nigdy nie skłamał ani nie złamał obietnicy. Zadeklarował na piśmie, że będzie żyło się lepiej, ale papier jest cierpliwy, a poza tym, nikt nie sprecyzował komu ma być lepiej. Wszem i wobec obiecał, ze wyrzuci pana Grada jak ten nie opyli stoczni. Pan minister ich nie sprzedał, więc Obcy zmienił zdanie, bo kolegów trzeba wspierać. Niejakiego pana Grabarczyka Cezarego nie pozwolił skrzywdzić, jak ten zimową porą skrzywdził podróżnych PKP. Ministra od wojny też nie pozwolił ruszyć…, itd., itp.

Nasz Urańczyk nie jest istotą, którą można łatwo przestraszyć. Nie bał się on, łażąc po kominach, nie bał się, gdy partię o miłym dla małżowin skrócie KL-D, wysłał na śmietnik historii. Strachu, ni rozterki moralnej nie okazał, gdy głupców, którzy okazali mu współczucie, z UW, zdradzał. Pan pozwalał mu leżeć na zielonych pastwiskach i w pełni relaks zażywać, pozorując, niezliczone już, ofensywy ustawodawcze. Pan był jego pasterzem, gdy zadłużył rządzone przez siebie państwo na kwotę, którą jeszcze wnuki wnuków naszych będą musiały oddawać (nie martwmy się jednak na zapas, do tego czasu państwo polskie diabli wezmą). Głos mu nie zadrżał, gdy zapraszał obcych żołdaków w swoje granice. Złote monety widział w snach o elektrowni jądrowej.

Elektrownia jądrowa to geszeft pierwszej wody.

Wszak Euro 2012 wiecznie trwać nie będzie. Za atomem jeszcze niedawno opowiadali się i we Włoszech, pan minister od gospodarki twierdził, że aż dwadzieścia lat opóźnienia gospodarczego i 50 mld euro kosztowała to państwo rezygnacja z atomu. W Watykanie,niejaki kardynał Renato Martino, szef Papieskiej Rady Sprawiedliwości i Pokoju rzekł: Odrzucenie energii jądrowej z powodów ideologicznych lub z obawy przed wypadkami może się okazać błędem, a czasem mieć paradoksalne skutki. Watykan wszak można łatwo zrozumieć - atom daje nadzieję szybszego połączenia się z Najwyższym.

Optymistyczne opinie o tym rodzaju pozyskiwania prądu stanęły pod znakiem zapytania, gdy po wstrząsach tektonicznych i tsunami w Japonii, tamtejsze elektrownie stały się zagrożeniem dla regionu. Nasz człowiek z Uranu zła się nie uląkł; wszem i wobec rzekł, że siłownie jądrowe stawiać będzie. Wszak koszt tylko dwóch to około 6 – 8 mld euro, a trzeba jeszcze dodać domy dla obsługi, drogi, wodociągi no i składowisko odpadów. Firmy produkujące podzespoły już wysłały pieniądze, a nie takie interesy nad Wisłą burżuje załatwiali.

Protesty będą, ale wierne media przedstawią sprawę właściwie, a światli obywatele przyznają, że inaczej się nie da, że taka elektrownia to mniejsze zło. Na wypadek wszelki, rząd Urańczyka tak miłuje demokrację, że społeczeństwa pytać nie będzie. Analogicznie do sytuacji z żołdakami amerykańskimi.

Demokracja nie po to jest, by wybrańcy nie mogli decyzji podejmować.

Nadzieja wszak jest. Człowiekowi z Uranu tak niewiele się udaje, że istnieje duża szansa na krach pomysłu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz