W jednym z ostatnich numerów Angory natknąłem się na przedruk rozmowy telewizyjnej panów, nazwijmy ich roboczo, Czterdziestoletni Młodzieniec z (p)osłem, panem Trefnisiem. Pan Trefniś raczył w niej przypomnieć sobie swój zatarg ze zwolennikiem podupadłej partii chłopskiej. Człowiek tejże partii zarzucił posłowi, iż ten go okradł i nazwał złodziejem. Nasz bojowy pan poseł rękawy już podkasał i do obrony swej czci pięści był gotów użyć. Ostatecznie jednak nie musiał walczyć, jak nie przymierzając pan Gołota, bo adwersarz wycofał się ze starcia.
Nie dociekając czy sytuacja miała rzeczywiście miejsce, muszę przyznać rację panu z chłopskiej partii, choć przypuszczam, że miał on co innego na myśli.
Moim zdaniem pan Trefniś i inni politycy są złodziejami. Dlaczego? Pan Trefniś jest członkiem partii o nazwie Platforma Obywatelska. Ta największa sejmowa partia dostaje też największe subwencje z budżetu państwa na swoją działalność. Budżet państwa to ukradzione mi pieniądze - m.in. podatki. Nikt nie pytał mnie czy chcę dofinansowywać PO, czy inne partie tylko dlatego, że ileś tam osób raczy na nie oddać głos. Sejm zrobił to za moimi plecami, węsząc geszeft wraz z senatem i prezydentem.
Fakt, PO chciała ograniczenia dofinansowania partii z budżetu, tylko że wyszło jej jak zwykle, a nie słyszałem żeby sama zrezygnowała ze swoich budżetowych pieniędzy. (Jeśli rzeczywiście nie pobiera ich, bądź przekazuje niezwiązanym ze sobą instytucjom, to przepraszam za użycie słowa złodziej.)
Niestety, nie tylko dofinansowanie partii jest dla mnie złodziejstwem.
Wychodzę z założenia że wszelkie podatki to kradzież.
Pieniądze są mi zabierane pod groźbą użycia siły ze strony państwa. Państwo polskie, natomiast, jest zarządzane bezpośrednio przez zwycięską partię – a więc obecnie PO, która przejęła całość władzy ustawodawczej i wykonawczej w kraju.
Podatki to haracz zdzierany przez państwo by wypłacić sowite pensje klasie rządzącej, jak również różnym osobom, stanowiącym główną podporę państwa (urzędnicy, policjanci, żołnierze itp.). Reszta ma cieszyć się z darmowej edukacji, bądź faktu posiadania przez państwo telewizji ze specjalną misją i jeszcze bardziej specjalnymi zarobkami jej pracowników.
Tak samo jak Mieszko I wypłacał swoim Polanom nagrody za podbicie innych plemion, tak współczesne państwo wypłaca pieniądze swoim ludziom.
Pan Trefniś jest częścią klasy rządzącej, która mnie okrada bo ma po swojej stronie większość obywateli Polski i która z racji swej siły zmusza mniejszość do podporządkowania. Jeśli pan Trefniś, o czym nie słyszałem, chce przynajmniej znaczącego obniżenia haraczy państwowych, jeśli nie przyjmuje diety poselskiej, bądź ją gdzieś przekazuje, to znowu najgoręcej przepraszam. Jeśli nie, to w moich oczach jest złodziejem, nie różniącym się zbytnio od członka mafii, która przecież też ma swoich urzędników, poborców podatków czy żołnierzy. Różnica jest taka, że mafia powstała później od np. państwa polskiego czy szwedzkiego.
W całym tym wywodzie nie chodzi oczywiście o pana Trefnisia, jego wypowiedź po prostu mnie rozbawiła. Jeśli kogoś będę zmuszał, nawet nie osobiście, do oddania mi pieniędzy, nie mogę powiedzieć, że ów człowiek czyni to dobrowolnie.
Sedno sprawy dotyczy państwa, którego nie uważam za najwyższy etap organizacji społeczeństwa, ale za nowotwór to społeczeństwo zżerający.
Pan Trefniś studiował filozofię, więc musiał natknąć się na filozofię wolnościową, której pogląd na państwo podzielam. Są różne nowotwory, jedne bardziej złośliwe jak np. ZSRR a inne łagodniejsze jak np. V Republika Francuska, jednak rak zawsze pozostanie rakiem.