Szukaj na tym blogu

niedziela, 26 grudnia 2010

Święta, święta

Z okazji Świąt parę zdań związanych z wiarą w różne nadprzyrodzone byty.

Chociaż może wydawać się to dziwne, to najbardziej prześladowaną, pod względem liczebności, religią są chrześcijanie. Ich młodsi w wierze bracia, zwani w dawnej Polsce bisurmanami, na terenach gdzie stanowią większość, lubią często pałą szerzyć wiarę w kupca, który miał stać się prorokiem. Opornym przypominają, że człek to istota krucha i śmiertelna. W niektórych tych kraikach samo wspominanie o Jezusie może być przyczynkiem do mordu. W innych przeprowadza się siłowe nawrócenia na islam, przy czym droga powrotna jest zakazana pod groźbą śmierci. W Iraku przed świętami bożonarodzeniowymi podłożono bombę w kościele - efekt zabitych dwóch kapłanów i czterdziestu czterech wiernych, w tym dzieci.

Pewno zamachowcy chcieli umożliwić im poznanie prawdy ostatecznej.

Ostatnio w Nigerii znowu walki i znowu pomordowani. Oczywiście muzułmanie to też ofiary. W Indiach hindusi lubią sobie pomordować wyznawców proroka, chociaż chrześcijan także. Podobny stosunek do muzułmanów mają w Chinach tudzież patriotycznie nastawiona część Rosjan.

W Europie bisurmany mają zapewnione bezpieczeństwo. Pozwala im się budować minarety, jak chociażby w Niemczech czy Danii na kilkadziesiąt metrów wysokie, tak jakby z Allachem nie dało się porozumieć z podłogi meczetu. W Szwajcarii która w referendum narodowym zakazała tych wieżyczek, pani będąca wówczas ministrem spraw zagranicznych wstydziła się za swój kraj... W Hiszpanii koleś obraził się na nauczyciela, że ten raczył wspomnieć o szynce, bo świnia to zwierzę nieczyste. Wieprzkom przynajmniej żydzi i muzułmanie nie dokuczają.

Wyznawcy tych religii maja natomiast wyraźną potrzebę mordowania zwierząt, które na ich nieszczęście uznają za czyste, tak by koniecznie czuły, że je zaraz zeżrą.

Zwierzęta pozbawia się więc życia wykrwawiając je, w Europie ci bogobojni sadyści, mogą nieczyste części tych zwierząt sprzedać do zwyczajnego obiegu.

W Wielkiej Brytanii, która nakazała informować na produktach mięsnych, czy są z tradycyjnych rzeźni muzułmańskich, bądź żydowskich, przetoczyła się debata czy takie prawo to aby nie dyskryminacja!

Cała ta hucpa związana jest z zabobonnym podejściem do krwi. Ma ona mieć właściwości magiczne i człek nie może jej bezkarnie chłeptać, ale mięskiem może się zajadać ku chwale najwyższego.

Duża część ludzkości chce zabijać zarówno innych ludzi jak i inne gatunki.

Jesteśmy taką oszalałą małpą, której zdecydowanie łatwiej wykrzesać z siebie bestialstwo niż anielskość. Różne religie, nacje, ideały polityczne czy barwy klubowe są tylko pretekstem do okrucieństwa. Stworzyliśmy sobie takich bogów, że lepiej już będzie jak są oni tylko wytworem wyobraźni niż prawdziwymi istotami.

Jeśli nie to po okrutnej Ziemi czekają nas jeszcze okrutniejsze zaświaty.

sobota, 4 grudnia 2010

Pan z obrazka

Wraz z wyborami samorządowymi ukazał swą zatroskaną twarz pan, który w chwili obecnej jest premierem RP nr 3.

Ów pan nie chce robić polityki, tylko wzorem pana tow. Gomułki szkoły, mogą być na tysiąclecie.

W Cesarstwie Rzymskim też zdarzało się parokrotnie obchodzić jakieś rocznice... bo cesarz się zmienił, a okrągła rocznica jedna na długie lata.

Pan z obrazków chce też budować drogi i trzeba przyznać, że od akcesu do Brukseli jakoś to idzie - UE je finansuje - ale Polska też coś musi dorzucić, no i tu mamy kartofla pogrzebanego. Skąd to wziąć jak brakuje? Wiadomo że nie odbierze ten pan dotacji partiom, raczej zwiększy, gmachy rządowe też trzeba nowymi marmurami wyłożyć, urzędników zatrudnić, bo tylu swoich szuka uczciwej pracy (chociaż można społeczeństwo bałamucić oszczędnościami w urzędach). Trzeba też będzie wypłacić premie różnym marszałkom sejmów i senatów, ministrom i ich ludziom, wszak Bóg się rodzi i Nowy Rok nadchodzi. Żony trzeba wysłać na Seszele bo tam ciepło a samemu z asystentkami, bądź asystami do roboty się zabrać.

Obywatele widzą i dodatkowo kombinują, wszak ryba psuje się od głowy, żeby im państwo dało, po co sami mieliby o siebie zadbać!

No więc trzeba chyba jednak będzie opóźnić budowę nowych autostrad, ekspresówek i obwodnic; oszczędności spowodowane zaniechaniem budów to ponoć około 5 mld. zł. Przynajmniej mniej lasów zniszczą... do czasu.

Pan Tusk szuka pieniędzy, bo dziury budżetowej normalną pracą i własną kreatywnością nie chce zasypać, dodatkowo pan Grad go oszukał - stoczni nie sprzedał więc trzeba coś innego opchnąć.

Lasy, obecnie Państwowe, nadają się wyśmienicie, od 2012 r. obcoplemienni będą mogli ziemię nad Wisłą kupować, a IKEA potrzebuje drewna. W Polsce, nawet w II Przenajświętszej, o mało co nie wycięto Białowieży, a przecież właściciele w tamtych czasach niby wiedzieli jak prowadzić gospodarkę leśną. Ci nowi będą chcieli zarobić, w większości, jak najszybciej i jak najwięcej.

Obecne lasy to już paliwo elektrowni, półeczki, szafeczki, miękki papier do podtarcia czy karty, jakże ważnych, ustaw czy konstytucji.

Pan z obrazków jest dobrym karierowiczem, uczy się na błędach, od nieszczęsnego KLD przebył długą drogę, odrobił lekcję małego kanclerza pana Millera i podpatrzył bogobojnego rozwodnika pana Marcinkiewicza. Wie, że trzeba kogoś czasem zostawić z jego przekrętami i pokazywać się jako zapracowany typ.

Dodatkowo z panem Kaczyńskim tworzą udany POPiSowy duet niby wzajemnej opozycji, czym zajmują głowy większości naiwniaków chodzących na wybory.

Gdy całą tą III RP szlag już trafi, zawsze będzie można powiedzieć "jaka piękna katastrofa".

poniedziałek, 15 listopada 2010

Samorządowcy

Znowu kolejne wybory, tym razem tzw.samorządowe. W moim mieście 4 kandydatów na urząd prezia. Wydaje się, że największe szanse ma urzędująca pani. Jej głównym przeciwnikiem jest Pan z PO, słynący głównie z nazwiska takiego samego jak nazwisko polityka, który popełnił samobójstwo strzelając sobie parę razy w brzuch, raz nie trafiając. Startują jeszcze jeden pan z PiS i jedna pani, której nikt nie zna.

Urzędująca pani, jak na razie, jest najlepszym prezydentem od 1945 r. Jej poprzednik siedzi w areszcie podejrzany o zabójstwo, a wcześniejszy porobił przekręty na sprzedaży ziemi pod markety.

Do Rady Miejskiej startuje większa czeladka. Miasto zdobią ryje poszczególnych hipokrytów. Zdecydowanie prym wiedzie PO, widać, że ta partyjka wyciągnęła najwięcej pieniędzy z budżetu. Zauważyłem, że gradacja wielkości mordy na plakacie wiąże się z hierarchią wewnątrzpartyjną. I tak - kandydat na prezia i sam pan Tusk mogą liczyć na billboardy. Ważniejsi przydupasi w mieście dostają większe plakaty na słupach czy drzewach, a mniej ważni plakaciki od A3 do A5. Ten sposób promocji dotyczy wszystkich, nie tylko członów PO.

Kandydaci PO chcą dostać się do Rady z przyczyn różnorakich tylko nie politycznych.

Jest to ważna deklaracja, teraz gdy któryś z nich zostałby aresztowany za łapówki, wiadomo będzie, że robił przekręt z dala od polityki.

Zresztą, cała PO chce chyba zrezygnować z polityki. Pan Tusk zdjął marynarkę oraz zwis męski i buduje, wzorem towarzyszy Wiesława i Edwarda szkoły, drogi i mosty (dla pana starosty).

Nieodżałowany Kaczmarski śpiewał krzyczący wolność kręcą pęta...

Ważną rolę w promocji gra zdjęcie. Tu niestety PO nie ma czym się pochwalić.

Mordki na plakatach czerwone, widać że fotograf reprezentował wraże pozycje partyjne, a do tego kandydaci są tak uśmiechnięci jakby ktoś właśnie im powiedział, że sprawy o łapówkę nie będzie bo prokuratura spłonęła.

Nie wiem jak to wygląda w innych miastach, ale w moim większość kandydatów PO to dosłowni jajogłowi o czerwonej skórze.

Głównym antagonistą PO, by rządzić z dala od polityki, jest lokalne ugrupowanie, popierające obecną prezydent. Ci porozwieszali swoje plakaty między drzewami i słupami, wdać zresztą że biedni nie są i mają lepszego fotografa.

PiS nie wyróżnia się niczym, prócz pana, który chociaż nosi niemieckie nazwisko, mógłby z powodzeniem zastąpić Olbrychskego w roli Azji, a wysłany na przeszpiegi do obozu Bajdara, przed bitwą pod Legnicą, ocaliłby Henryka zaprzepaszczając jednocześnie jego przydomek. Pan ów chwali się, że skończył studia historyczne, będąc członkiem PiS pokazuje, że albo jest cynikiem albo wiele wniosków z historii nie wyciągnął.

Ostatnio pojawiły się mordki z SLD. Do rady kandyduje pani która włożyła czarne skórzane coś z mnóstwem guzików, trzeba przyznać, że chociaż pani nie jest młoda, ubranko wskazuje, że ma nielichy temperament. Jej młodsza koleżanka, chociaż chce zostać (p)osłem w sejmiku to na ulotce chce zmieniać wraz ze mną moje miasto. Stawia dodatkowo na młodość i jest chętna, chociaż akurat ponętna nie.

Kandydaci walczą na słowa, podlizują się wyborcom i nasyłają na siebie CBA. Pan kandydat na prezia z PO nasłał tę POPiSową służbę na pana, który raczył opuścić PO i przejść do frakcji obecnej pani prezio. Ostatnio zresztą PO parę razy próbowała podejść przeciwników jak, nie przymierzając, pan Tusk pana Kaczyńskiego.

A to ulica znanego zmarłego kardiochirurga za krótka, a to pomnik za mały, projektowany stadion za tani.

Jak widać chłopcy i dziewczyny wszelkich partyjek bawią się nieźle.

Wspomnę jeszcze o preziu pobliskiego miasta. Pan ów musi z kasy miasta zapłacić 800 mln zł za zerwanie jakiejś umowy z inwestorem, na plakatach chwali się że oddał w czasie swojej kadencji 800 mieszkań. 1 mln za jedno, nieźle całkiem nieźle...

piątek, 23 lipca 2010

Pan Trefniś

W jednym z ostatnich numerów Angory natknąłem się na przedruk rozmowy telewizyjnej panów, nazwijmy ich roboczo, Czterdziestoletni Młodzieniec z (p)osłem, panem Trefnisiem. Pan Trefniś raczył w niej przypomnieć sobie swój zatarg ze zwolennikiem podupadłej partii chłopskiej. Człowiek tejże partii zarzucił posłowi, iż ten go okradł i nazwał złodziejem. Nasz bojowy pan poseł rękawy już podkasał i do obrony swej czci pięści był gotów użyć. Ostatecznie jednak nie musiał walczyć, jak nie przymierzając pan Gołota, bo adwersarz wycofał się ze starcia.

Nie dociekając czy sytuacja miała rzeczywiście miejsce, muszę przyznać rację panu z chłopskiej partii, choć przypuszczam, że miał on co innego na myśli.

Moim zdaniem pan Trefniś i inni politycy są złodziejami. Dlaczego? Pan Trefniś jest członkiem partii o nazwie Platforma Obywatelska. Ta największa sejmowa partia dostaje też największe subwencje z budżetu państwa na swoją działalność. Budżet państwa to ukradzione mi pieniądze - m.in. podatki. Nikt nie pytał mnie czy chcę dofinansowywać PO, czy inne partie tylko dlatego, że ileś tam osób raczy na nie oddać głos. Sejm zrobił to za moimi plecami, węsząc geszeft wraz z senatem i prezydentem.

Fakt, PO chciała ograniczenia dofinansowania partii z budżetu, tylko że wyszło jej jak zwykle, a nie słyszałem żeby sama zrezygnowała ze swoich budżetowych pieniędzy. (Jeśli rzeczywiście nie pobiera ich, bądź przekazuje niezwiązanym ze sobą instytucjom, to przepraszam za użycie słowa złodziej.)

Niestety, nie tylko dofinansowanie partii jest dla mnie złodziejstwem.

Wychodzę z założenia że wszelkie podatki to kradzież.

Pieniądze są mi zabierane pod groźbą użycia siły ze strony państwa. Państwo polskie, natomiast, jest zarządzane bezpośrednio przez zwycięską partię – a więc obecnie PO, która przejęła całość władzy ustawodawczej i wykonawczej w kraju.

Podatki to haracz zdzierany przez państwo by wypłacić sowite pensje klasie rządzącej, jak również różnym osobom, stanowiącym główną podporę państwa (urzędnicy, policjanci, żołnierze itp.). Reszta ma cieszyć się z darmowej edukacji, bądź faktu posiadania przez państwo telewizji ze specjalną misją i jeszcze bardziej specjalnymi zarobkami jej pracowników.

Tak samo jak Mieszko I wypłacał swoim Polanom nagrody za podbicie innych plemion, tak współczesne państwo wypłaca pieniądze swoim ludziom.

Pan Trefniś jest częścią klasy rządzącej, która mnie okrada bo ma po swojej stronie większość obywateli Polski i która z racji swej siły zmusza mniejszość do podporządkowania. Jeśli pan Trefniś, o czym nie słyszałem, chce przynajmniej znaczącego obniżenia haraczy państwowych, jeśli nie przyjmuje diety poselskiej, bądź ją gdzieś przekazuje, to znowu najgoręcej przepraszam. Jeśli nie, to w moich oczach jest złodziejem, nie różniącym się zbytnio od członka mafii, która przecież też ma swoich urzędników, poborców podatków czy żołnierzy. Różnica jest taka, że mafia powstała później od np. państwa polskiego czy szwedzkiego.

W całym tym wywodzie nie chodzi oczywiście o pana Trefnisia, jego wypowiedź po prostu mnie rozbawiła. Jeśli kogoś będę zmuszał, nawet nie osobiście, do oddania mi pieniędzy, nie mogę powiedzieć, że ów człowiek czyni to dobrowolnie.

Sedno sprawy dotyczy państwa, którego nie uważam za najwyższy etap organizacji społeczeństwa, ale za nowotwór to społeczeństwo zżerający.

Pan Trefniś studiował filozofię, więc musiał natknąć się na filozofię wolnościową, której pogląd na państwo podzielam. Są różne nowotwory, jedne bardziej złośliwe jak np. ZSRR a inne łagodniejsze jak np. V Republika Francuska, jednak rak zawsze pozostanie rakiem.

czwartek, 17 czerwca 2010

Kochający inaczej.

Dnia 15 czerwca A.D. 2010 nastąpiło długo oczekiwane i wytęsknione wydarzenie. Oto dwaj mężowie prawi i kochający inaczej postanowili skonsumować swój związek. Pan Cimoszewicz, opuściwszy matecznik, złożył męskie wyznanie, przed całą Polską, panu Komorowskiemu.

„…Pojedziemy na łów, na łów, towarzyszu mój
Na łów, na łów na łowy, do zielonej dąbrowy, towarzyszu mój…”


To chwalebne przystąpienie do programu Niech nas zobaczą uradowało Polaków i może tylko przyprawić nowych głosów panu Komorowskiemu.

Panowie ci mają dużo wspólnego, o wiele więcej niż się wydaje. Przedstawiam poniżej listę podobieństw:
  • obaj wybitni mężowie stanu w ten sam sposób postrzegają zagadnienia gospodarcze, tj. popierają układ powiązań udający kapitalizm liberalny, będący w rzeczywistości kapitalizmem Grzecha, Rycha i Zbycha,

  • mają podobną wrażliwość społeczną - pan Komorowski wrażliwość postsolidarnościowego bojownika (premia, przyznana samemu sobie, za wybitną postawę marszałka sejmu) a pan Cimoszewicz postpezetpeerowskiego urzędnika (znana troska o człowieka wyrażająca się m.in. zgodą na eksmisję na bruk),

  • obaj mieli nieszczęście spotkać się z wielką wodą, miarą ilości tej wody jest fakt, że pan Cimoszewicz spotkał się z potopem tysiąclecia (chociaż jako żywo nikt nie robił pomiarów poziomu wód, na terenie Polski, w roku np. 1297 czy 1649) a pan Komorowski z powodzią stulecia chociaż ono dopiero się zaczęło, obaj też myśleli o powodzianach pan Cimoszewicz celnie zauważył, że się nie ubezpieczyli a pan Komorowski że się przyzwyczaili,

  • obaj panowie mogą posługiwać się tytułami, które można traktować jako dowody zdrady interesów kraju. Panu Cimoszewiczowi, dzięki protekcji Moskwy (nazywanej wówczas ZSRR), przydano tytuł tw. przed nazwiskiem a pan Komorowski nie wstydzi się literek hr. przed swoim, chociaż żaden król ani sejm Rzeczypospolitej tego tytułu jego prapradziadowi nie nadała, bo były zakazane a jakiś jego przodek kupił go lub otrzymał w zamian za zasługi dla zaborcy,

  • obaj wreszcie kochają zwierzęta… zabijać - są myśliwymi „…Przy ubitej zwierzynie, leżącej w określonym porządku według łowieckiej hierarchii, zbierają się myśliwi oraz pomocnicy (nagonka). Zwierzynę układa się na prawym boku od prawej ku lewej stronie.”

Jak więc widać, przystąpienie do otwartego sojuszu obu ichmości, jest naturalną konsekwencją. Ileż razy nasi bohaterzy urywali złom (gałązka urwana przez myśliwego po zamordowaniu zwierzaka) i mazali go krwią swojej ofiary.

„"Złomem" czcimy każdą ubitą sztukę grubej zwierzyny. Myśliwy, któremu bór darzył staje po stronie grzbietowej ubitego zwierza, a prowadzący polowanie lub jego towarzysz na polowaniu indywidualnym odłamuje "złom", część jego wkłada zwierzynie do gęby, jako tzw. ostatni kęs, resztę składa na ranie postrzałowej, po czym odłamuje kawałek pomazanej farbą gałązki i na kordelasie lub kapeluszu wręcza go lewą ręką szczęśliwemu strzelcowi, podając mu prawicę ze słowami "Darz bór". Ceremonia ta może odbywać się przy dźwięku trąbki myśliwskiej głoszącej daną zwierzynę na rozkładzie (według gatunku). Otrzymany "złom" myśliwy zakłada za wstążkę kapelusza lub przymocowuje do czapki i nosi do końca polowania.
Jeżeli zwierz został zdobyty przez samotnego myśliwego na polowaniu indywidualnym, myśliwy przed patroszeniem wkłada zwierzynie do gęby "ostatni kęs", a drugą gałązkę "złomu" przystraja własne okrycie głowy, może również zagrać sygnał " Zwierzyna na rozkładzie.”


Takie nieformalne układy są prawdziwsze i trwalsze niż służbowe.

W prawie łowieckim znalazłem ciekawe przykazanie - jeżeli pan Komorowski wygra wybory będzie je mógł stosować jako prezydent Polski z korzyścią dla siebie, rodziny, partii, kolegów itp.
„Wykorzystuj jak najlepiej zwierzynę, która pozyskałeś.”

środa, 28 kwietnia 2010

Gabon Press

Rosyjska i polska prokuratura prowadzi jeszcze śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej z 2010 roku. Pojawiają się jednak bardzo ciekawe i niepokojące zarazem przecieki oraz opinie niezależnych ekspertów. Zwracają oni uwagę na bardzo dziwne zbiegi okoliczności i niewytłumaczalne wypadki. Postaramy się je wszystkie wziąć w całość by wyjaśnić największą tajemnice XXI wieku.

Jest rzeczą niemożliwą by tak nowoczesny samolot jak prezydencki Tu-154 mógł się rozbić z winy pilotów, a już w szczególności z winy tak doświadczonych pilotów. Samolot ten, posiadający najnowocześniejszy amerykański system naprowadzający nie mógł nie poinformować naszych pilotów o zbliżającej się ziemi. Wszystko wskazuje więc, że kontrolę nad sterami przejęli Rosjanie. Przejęcie tej kontroli nie było nawet szczególnie trudne, ponieważ samolot był ostatnio remontowany w Rosji. Jest więc to oczywistą oczywistością, że Moskale zamontowali różne urządzenia, które przerobiły polski samolot w rosyjską zabawkę.

Samo przejęcie sterów samolotu i rozbicie go mogło jednak wywołać odruch niewiary w naturalną katastrofę. Rosjanie więc wywołali mgłę aby uwiarygodnić katastrofę. Z wieży kontrolnej mówili ponadto niezrozumiale do naszego pilota, tak aby go dodatkowo zdemotywować. Na jedynym nie zarekwirowanym filmie nagranym po katastrofie widać jak żołnierze rosyjscy przepędzają nagrywającego z miejsca wypadku, ponadto słychać strzały oraz błagania Polaków o litość. Tak jak 70 lat temu krwiożerczy Rosjanie mordowali bezbronnych polskich żołnierzy tak teraz mordowali bezbronnych ocalonych.

Dlaczego jednak Rosjanie zaatakowali prezydencki samolot?

Bardzo ciekawe informacje podaje Gabon Press. Piszą, że prawdziwym celem był Jarosław Kaczyński, który parę lat temu, wykrył próbę ataku Gabonu na Polskę. Obśmiany w polskojęzycznych mediach nie zraził się tym i dalej dążył do obnażenia prawdy. Chociaż w Polsce wyszydzany przez polactwo, udało mu się zahamować atak na Naszą Ojczyznę. Jednakże w Libreville nie zrezygnowano z zagarnięcia Polski, tamtejsze imperialistyczne kręgi zrozumiały jednak, że bracia Kaczyńscy nie pozwolą się zaskoczyć nawet z dalekiej Afryki. Postanowiono więc ich wyeliminować. Gabon zdał sobie również sprawę z tego, że sam nie pokona takiego mocarstwa jak Polska, zaczął więc współpracować podstępnie z Moskwą i Mińskiem.

Agresorzy byli przekonani, że Jarosław i Lech Kaczyńscy razem udadzą się na groby Polaków w Katyniu. Pamiętajmy, że parę dni wcześniej polski premier Donald Tusk (!) oraz premier Rosji Władimir Putin urządzili sobie sabat na grobach naszych braci.

Putin, jak można tego się było spodziewać, nie przeprosił za Katyń.

Polskojęzyczne media ogłosiły jednak spotkanie premierów za polski sukces. Bracia nie mogli więc zostawić tak tej sprawy, i na to liczyli mordercy. Nie przewidzieli jednak, że Jarosław i Lech mogą coś podejrzewać. Dlatego prezydent wziął tylu polityków na pokład samolotu, liczył że tak liczna grupa powstrzyma ewentualny atak, nie przewidział jednak morderczego szału zabójców. Po nie do końca udanym ataku w którym zginął kwiat polskiej inteligencji: poseł Wassermann, którego czujność uratowała matkę przed atakiem wanny oraz Polskę przed pochłonięciem przez hazard, prezes IPN Kurtyka który pozwalał na szerzenie prawdy o agentach, konfidentach i zdrajcach, marszałek sejmu Putra który walnie przyczynił się do zwiększenia zaludnienia Polski, admirał Karweta dowódca najnowocześniejszej flotą Europy, generał Gągor wsławiony licznymi zwycięskimi operacjami na całym świecie wśród agresorów zapanował rozłam i strach.

Rosja podkuliła ogona, próbując zmazać swoją winę wyemitowała film Katyń oraz przysłała swego prezydenta na pogrzeb męczennika Lecha Kaczyńskiego, Łukaszenko nie wystawia nosa za mury swego bunkra w Witebsku natomiast w Gabonie trwają intensywne przygotowania obronne ponieważ wiedzą że kara ich nie ominie, a ogromnie lękają się naszych sił inwazyjnych.

Oczywiście teraz trzeba wybrać na prezydenta Jarosława który dokończy politykę swego brata.

Wodzu prowadź na Libreville!

czwartek, 28 stycznia 2010

Umysł

Czy zastanawialiście się Państwo kiedyś co istnieje? Czy rzeczywiście istniejemy? Co powoduje, że jakąś rzecz uznajemy za realną a coś innego za nierealne. Jakie przyjmujemy kryteria uznania rzeczy realnych i nieprawdziwych?

Wszystkiego tego dokonujemy za pomocą umysłu.

Jest on więc jedynym faktycznym kryterium tego co prawdziwe i tego co nieprawdziwe. Jeżeli tak - istniejemy tylko we własnym umyśle, poza nim nie ma nic; a przynajmniej nie ma niczego, co można zweryfikować. Ludzkość tworzy sobie przeróżne religie i światopoglądy, które mają udowodnić realność świata, ale one udowadniają jedynie przynależność części ludzi do danego światopoglądu. Żeby było śmieszniej ta część ludzkości też posługuje się umysłem by stworzyć swoją rzeczywistość.

Jesteśmy chyba jedynym gatunkiem na Ziemi, który próbuje patrzeć we wszechświat.

Jest on zagadką, której żadna współczesna religia czy nauka nie potrafi rozwikłać. Odpowiedzi są nieskładne i każde trudniejsze pytanie burzy misterną konstrukcję odpowiedzi, pozostaje jedynie wiara w religię bądź naukę. Dostajemy się do punktu gdzie sacrum zlewa się z profanum. Za pomocą swoich kiepskich zmysłów i „ziemskiego” umysłu próbujemy zbadać absolut i uniwersum, co produkuje koszmarne potworki rozmaitych religii i ideologii.

Poza naszym umysłem nie istniejemy, bo tylko on może nas potwierdzić. Życie pozagrobowe jest raczej nierealne, istniejemy więc tylko w swoim umyśle i jako projekcja w umysłach innych ludzi.

Ponieważ nie ma nic pewnego, wszystko powinno być święte. Zniszczenie jakiegokolwiek umysłu (świadomości) powoduje, że „całych światów kształt odchodzi w diabły”.

Pomyślcie Państwo o tym kiedy następnym razem będziecie jeść kotlet, czy bezmyślnie zabijać muchę tylko dlatego bo jest blisko Was. To, że ludzie są wyjątkowi jest też tylko projekcją Waszego umysłu.

Dla sił natury nie ma różnicy czy ginie człowiek czy świnia.