Szef rządu polskiego, pan Donald Tusk, przeraził światowe mocarstwa informacją że do 2030 roku Polska będzie mocarstwem. Na wieść o tym stolice państw wrażych, a nawet przyjaznych, zadrżały ze strachu. Korea Północna przyspieszyła swój program nuklearny, a prezydenci Rosji i USA zamierzają odbyć wspólne narady co z tym zrobić.
Co na to nasz premier?
Ano nic, spokojnie gra w piłkę, bo wie że jego zamierzeń nic zmienić nie może. Rzucił rękawicę całemu światu materialnemu i niematerialnemu, pamiętajmy bowiem że już setki lat temu niejacy Majowie przewidzieli że Euro 2012 będzie niespotykaną katastrofą.
Spójrzmy, co też, Pan Premier wraz z panem Michałem Bonim (tym od zdrady, szantażu, kłamstwa i pokory) nam przygotował by żyło się lepiej (
korzystałem z informacji z The Times Polska i schemat artykułu jest oparty na tej publikacji nieoceniona była też pomoc tajnego informatora).
Pan Tusk pragnie i łaknie wzrostu gospodarczego, ale nie takiego jakim zaspokoiłaby się gnuśna opozycja, czyli do 4,5% rocznie PKB; on chce wzrostu co najmniej 5% PKB. Wzrost ten wraz ze zwiększeniem inwestycji z 18 do 25%, likwidacją do 2025 dziury budżetowej oraz zmian w przemyśle, tak by 40% eksportu stanowiły produkty high-tech, a nie jak teraz 3%, rząd chce osiągnąć poprzez wejście do
strefy euro, bo pozwoli to zmniejszyć podatki. Wiadomo bowiem że złotówka złośliwa jest i ich nie pozwoli zmniejszyć.
Inną kreatywną propozycją może być zwiększenie eksportu high-tech do 4%, a następnie dopisanie 0. Wszak wiadomo że zero się nie liczy... A jak ładnie będą wyglądać statystyki...
Plan ten jednak nie ogranicza się do li tylko wzrostu gospodarczego.
Ważną rolę do spełnienia maja tu kobiety, ponieważ Polska się starzeje.
Starzy potęgi nie zbudują a tow. Tusk..., przepraszam, Pan Liberał Tusk, już przewidział jak to zmienić. Obecnie na jednego pracującego przypada 1,7 niepracującego a musi być 1,1 – 1,1 bo z potęgi nici. Trzeba więc zachęcić baby do rodzenia. Rząd już pierwsze kroki w tym kierunku zrobił, od listopada 2009 becikowe będzie przysługiwało tylko tym kobietom które co najmniej od 10 tygodnia ciąży były pod opieką lekarską, gdyby któraś zorientowała się później, niech zapomni o dotacji. Trzeba też osiągnąć dzietność kobiet w granicy 1,6, a nie 1,2 jak teraz. Rozpatrywane ponoć są radykalne rozwiązania takie jak:
- drastyczne podniesienie kosztów antykoncepcji, tak, by gumka kosztowała 100 – 200 zł,
- wprowadzenie od 12 w nocy do 4 nad ranem uspołecznienia kobiet, jeśli któraś kobieta znajdzie się poza domem, będzie można z niej skorzystać w celach prokreacyjnych, czas ten będzie można też ewentualnie wydłużyć,
- przymusowe zapłodnienie w wieku 19, 26 i 32 lat.
W Polsce mało ludzi pracuje a młodzi też do pracy się nie kwapią.
By zmienić ten stan rzeczy, wprowadził pan Donald podatek dla uczących się i pracujących w wakacje. Niech wiedzą że demokracja kosztuje, parlament wszak podniósł sobie pobory.
Pan Tusk z panem Bonim pochylili się również nad losem emerytów. Wiek emerytalny zostanie zrównany do 67 lat. Lepiej jednak żeby i starsi pracowali, pozwoliłoby to odciążyć ZUS, który składki przyjmowałby dalej.
Politycy pokazali w tym miejscu że obyci są z literaturą światową jak na liberałów przystało. Widać wszak, że
Folwark zwierzęcy przeczytali i właściwe wnioski wyciągnęli.
Ważna jest też rola infrastruktury, a wiadomo że słabiutko z tym. Dlatego Rada Ministrów rękawy podkasała i wrzasnęła do Narodu i UE:
Pomożecie?, i nie czekając na odzew wzięła się do roboty. Efekty są, jest raport! I tak: pociągi jadą za wolno, wloką się średnio 85 km/h a powinny gnać 130 km/h.
Da się to zmienić? - zapytał się pan Donald i zaraz kwaknął, że się da. Wszak pendolino już testowano na polskich torach, fakt tory trzeba przebudować, ale co tam do Euro już będą jeździć. No ale nie tylko pociągami człek podróży zażywa. Samolot też ważny i trzeba by żeby około 42 mln luda po Polsce rocznie latało. Zostały jeszcze drogi, tu moi mili będzie skok cywilizacyjny. Teraz mamy 2,4 km autostrad na 1000 km² a będzie 6,4 km, dróg ekspresowych jest tylko 3,8 a będzie 23 km. Po tych cudnych szerokich i prostych drogach gnać będą nowe samochody bo jak wiadomo rząd chce wprowadzić tzw. podatek ekologiczny. Internet będzie też pod każdą strzechą, no bo co w końcu.
Żeby to osiągnąć trzeba będzie wykorzystać środki unijne. Co prawda grozi nam utrata części środków bo nie możemy ich wykorzystać, ale nie martwmy się, damy radę.
Musimy też zmienić oblicze energetyki. Pan Tusk już czas jakiś lobbuje za elektrownią atomową (ponoć chce by stanęła obok jego domu), wtóruje mu pan Schetyna i nawet chce w takiej elektrowni zamieszkać. Tak więc elektrownie jądrowe mają być dwie, bo wszak rząd dba o rozwój ekologicznych technologii.
Kolejną sprawą jest edukacja. Po reformach z nią kiepsko, ale i tu można wiele zmienić. Dzieci mają do szkoły iść w wieku 6 lat, a jak będą się migać i łazić do przedszkola to niczego ich tam uczyć nie będą. Nakłady na badania też wyglądają kiepsko tylko 0,59%, a złośliwi twierdzą że mniej. Będzie jednak dobrze. Rząd rzuci 2%, a prywatni inwestorzy kolejne 2. W procentach wyprzedzimy więc Japonię! Wredni naukowcy zza naszej granicy nie chcą też nas często cytować, ale i to zmienimy nie będziemy w rewanżu ich cytować.
No i te wsioki, z nimi rząd też sobie poradzi. Nie tylko, że są biedniejsi od Europejczyków ale też i od centrów Polskich.
Jak to zmienić? - zastanawia się rząd. Wymyślono ponoć, że połowa chłopów będzie miała zawody nie związane z rolnictwem. Udane przekształcenia PGRów były tu drogowskazem. Postanowiono również że wszyscy Polacy mają mieszkać w odległości do 60 minut jazdy straży pożarnej. Chłopów więc się przesiedli pod miasta żeby ich pożary nie gnębiły.
Te przesiedlenia wspomogą również teatry, opery i filharmonie. Obecnie tylko 40% bierze udział w życiu kulturalnym, a docelowo ma 70. Chłop który nie będzie już musiał po polu za krową biegać pójdzie kulturalnie na Halkę.
Zarysowałem zrąb wspaniałych zmian, które przedstawił towarzysz Gierek, nie no znowu przepraszam, Pan Tusk oczywiście. Z programem tem może się równać tylko program Gromad Ludu Polskiego, ale to było dawno, no i nie rządzili. Różni władcy przedstawiali śmieszne fragmentaryczne manifesty, ale tylko pan Donald zdobył się na wizję Polski za 21 lat.
Nikt nigdy nie zakaże nam cudów i obietnic. Nic to, że przewidziana nam katastrofa 2012 roku, jedna nie wystarczy.
Niech Majowie znają, że Polacy nie Maje i swe katastrofy mają.